Przyszedł czas na rybie amory??

Pogoda dopisuje, w nocy 14C, lekkie zachmurzenie z przejaśnieniami. Tym razem postanowiliśmy że wyjedziemy wcześniej i już o 7:30 wędki poszły w nurt. Wisła 160 cm. miejsce przy krzaczorach. U mnie na haczykach biały i kukurydza, Krzysztof tradycyjnie, kanapka i białe. Brania jak na lekarstwo, ja na kukurydzę mam wymiarowego jazia, krąpia patelniaka i płoć. Krzysztof bezrobotny. Około południa powrót do domu. Tak, zrobiło się ciepło i karpiowate poszły w tarło. Następne wędkowanie umówione na 1 maja. Spiningi w dłoń i czas na szczupaka, a karpiowate niech się rozmnażają.

Niedziela nad Wisłą

Super klawo. Mieliśmy ustawkę z Krzysztofem że dziś wędkujemy. Rano do kościoła, dla Boga co boskie i telefon do Krzysztofa czy jest ready. Wow, Chris jest wczorajszy, ale chęci są. Trudno, wymodlony i najedzony wrzucam sprzęt do cara i nad Wisełkę. Było kilka słonecznych dni, a jak ja z wędką to musi pruszyć z nieba. Z nocy 14C, poziom 166 (ciągle spadamy z poziomem). OK. jestem nad wodą w swoim ulubionym miejscu i o 9 gmt wędki w wodzie. Wędki w wodzie i płacz z nieba nad losem wędkarzy.  Płakało ze 3 godziny i w tym czasie miałem tylko 1 ( słownie jedno ) delikatne branie zakończone krąpiem. Ale fajnie było pod parasolem. Krzysztofowi skończył się ZOP ( Zakaz Opuszczania Posesji) i żona Krzysztofa (Bożenka) dowiozła mi Krzysia nad Wisłę. Zmiana miejsca wędkowania, Chcę być razem z Krzysztofem w miejscu na wprost. Jest Chris z Bożenką ok. 13, wędki w wodzie, gadusiamy i czekamy. Null, Bożenka znudzona poszła z kijkami na wał, a my twardziele przy wędkach i twardzimy bez umiaru. Dwie godziny bez brań, wraca Bożenka z kijkowania a my na czysto. Troszkę gadusiania i pomysł powrotu do domu. Wracam na stanowisko, a tu wędka daje mi znać abym się nią zainteresował. I to zainteresowanie jest na fotce. Znaczy się drugi krąpik na haczyku. Tym razem fotografa miałem pod ręką to fotka poniżej.

krap

 

Pierwsze jazie.

Nareszcie pogoda zaczyna się poprawiać i razem z Krzysztofem poprzedniego dnia postanowiliśmy że powędkujemy. Wiało mocno ponad tydzień, ale daliśmy radę a i Wisłę dobrze napowietrzyło. Dziś w nocy 1 Celsjusz w dzień 15C, wiaterek jak na okrasę. Późny wyjazd nad Wisłę, około 10. Poziom wody 180 cm. 4 wędki w wodzie, ja kukurydza i białe, Krzysztof białe i solidna kanapka. Pierwsze branie na moją kukurydzę, jest ponadwymiarowy jaź, na białe podchody. Niedługo drugi jaź na mojej kukurydzy się przejechał, też ładnie wymiarowy, tak na oko 0,5 kg. Na białe ciągle podchody. Krzysztof na kanapkę popisuje się ładną płocią. Na moje białe kuszą się krąpie, może 5, 6 szt. ( patelniaki ) Mam dobre brania na kukurydzę ale bez zacięcia. Miałem mały haczyk (8), pomyślałem że nie mogę zaciąć bo za mały, zmieniłem na gamakatsu 4 i dwie kukurydze na haczyk. Niestety już po braniach lub haczyk straszył :). Około południa, Krzysztof na kanapkę wyciąga z Wisły jazia 1,3 kg. Jego wyczyn jest uwieczniony na fotce poniżej.

SAMSUNG

Wiatr prawie prosto w twarz

Przyszedł czwartek i wędki w wodzie były o godz. 8:40. Warunki pogodowe troszkę, ale tylko troszkę lepsze niż we wtorek. Ciągle wieje prosto w twarz z siłą podobną do wtorkowego wędkowania, ale troszeczkę cieplej, 8C z rana za oknem. Wisła leciutko opada (218 cm. wtorek 225cm.). Napiszę króciutko, bez rewelacji. Na 4 wędki ( 2 moje, 2 Krzysztofa) były trzy brania i trzy krąpie wielkości małej dłoni. Około południa byliśmy już tak dokładnie przewiani że z nieukrywaną satysfakcją ogłosiliśmy powrót. Poniżej moje stanowisko.

SAMSUNG

Coś w wodzie piszczy !

No i chociaż jeszcze wiało sobie całkiem ładnie, razem z Krzysztofem przed 9 rano byliśmy nad Wisłą. Wiatr może mniejszy niż wczoraj, ale za to zimniejszy, o 7 rano był tylko 1 Celsjusz za oknem. Na skarpie wiatr oczywiście prosto w twarz wcale nie zniechęcał do wędkowania. Na haczyki poszły białe, czerwone i kanapki. Pierwsze branie na mojej wędce, może z 10 minut po zarzuceniu zestawu. Podszedł leszcz taki ponad 1/2 kg. Później jeszcze jedno branie i wyciągnięta z wody płoć. U Krzysztofa spokojnie, tylko jakieś sporadyczne puknięcia. Cierpliwość jednak nagrodziła i jak ja pochrapywałem po jedzeniu Krzysztof wyjął z wody leszcza dokładnie 1,77 kg. Piękna sztuka na rozpoczęcie sezonu. Jest wtorek, umawiamy się na czwartek. Brania tylko na białe.

Na foto Krzysztof w skupieniu czeka na rybę.

SAMSUNG