Kategoria: Bez kategorii
Wizyta u Pawła.
Niedziela, 2C w nocy, woda 160 cm. Nie planowałem wędkowania, ale jak tylko dowiedziałem się że Paweł moczy kije, to musiałem Go odwiedzić. Paweł zły, bo dwa dni nęcił, a jak przyjechał wędkować jakiś „znajomy” wędkarz rzucał swoje wędki w jego nęcenie. Podobno miał nawet jakieś wyniki, jaź ponad 1kg i trzy zerwane leszcze. Jakiś cienki w wędkowaniu ten „znajomy”, ale Pawłowi popsuł humor i zabawę. Paweł poszedł na nasze miejsce. Bez większych wyników, jeden krąp.
Pierwsze szczupako-połowy
Ustawka na szczupaki była, o 4:30 wyjechaliśmy z Krzysztofem na zaplanowane miejsce. Wisła 151 cm. ( oj nisko, ciągle spada ) w nocy 6C, nad wodą chłodno w dzień tylko lekka poprawa. Kalesony były przydatne. Mimo wczesnego wyjazdu nasze upatrzone miejsce było już zajęte. Nie ma spec. co pisać. Wędkarzy więcej niż ryb, więc i ja na tym zakończę i nastanie długa przerwa w wędkowaniu (inne obowiązki )
Przyszedł czas na rybie amory??
Pogoda dopisuje, w nocy 14C, lekkie zachmurzenie z przejaśnieniami. Tym razem postanowiliśmy że wyjedziemy wcześniej i już o 7:30 wędki poszły w nurt. Wisła 160 cm. miejsce przy krzaczorach. U mnie na haczykach biały i kukurydza, Krzysztof tradycyjnie, kanapka i białe. Brania jak na lekarstwo, ja na kukurydzę mam wymiarowego jazia, krąpia patelniaka i płoć. Krzysztof bezrobotny. Około południa powrót do domu. Tak, zrobiło się ciepło i karpiowate poszły w tarło. Następne wędkowanie umówione na 1 maja. Spiningi w dłoń i czas na szczupaka, a karpiowate niech się rozmnażają.
Niedziela nad Wisłą
Super klawo. Mieliśmy ustawkę z Krzysztofem że dziś wędkujemy. Rano do kościoła, dla Boga co boskie i telefon do Krzysztofa czy jest ready. Wow, Chris jest wczorajszy, ale chęci są. Trudno, wymodlony i najedzony wrzucam sprzęt do cara i nad Wisełkę. Było kilka słonecznych dni, a jak ja z wędką to musi pruszyć z nieba. Z nocy 14C, poziom 166 (ciągle spadamy z poziomem). OK. jestem nad wodą w swoim ulubionym miejscu i o 9 gmt wędki w wodzie. Wędki w wodzie i płacz z nieba nad losem wędkarzy. Płakało ze 3 godziny i w tym czasie miałem tylko 1 ( słownie jedno ) delikatne branie zakończone krąpiem. Ale fajnie było pod parasolem. Krzysztofowi skończył się ZOP ( Zakaz Opuszczania Posesji) i żona Krzysztofa (Bożenka) dowiozła mi Krzysia nad Wisłę. Zmiana miejsca wędkowania, Chcę być razem z Krzysztofem w miejscu na wprost. Jest Chris z Bożenką ok. 13, wędki w wodzie, gadusiamy i czekamy. Null, Bożenka znudzona poszła z kijkami na wał, a my twardziele przy wędkach i twardzimy bez umiaru. Dwie godziny bez brań, wraca Bożenka z kijkowania a my na czysto. Troszkę gadusiania i pomysł powrotu do domu. Wracam na stanowisko, a tu wędka daje mi znać abym się nią zainteresował. I to zainteresowanie jest na fotce. Znaczy się drugi krąpik na haczyku. Tym razem fotografa miałem pod ręką to fotka poniżej.