Nareszcie pogoda zaczyna się poprawiać i razem z Krzysztofem poprzedniego dnia postanowiliśmy że powędkujemy. Wiało mocno ponad tydzień, ale daliśmy radę a i Wisłę dobrze napowietrzyło. Dziś w nocy 1 Celsjusz w dzień 15C, wiaterek jak na okrasę. Późny wyjazd nad Wisłę, około 10. Poziom wody 180 cm. 4 wędki w wodzie, ja kukurydza i białe, Krzysztof białe i solidna kanapka. Pierwsze branie na moją kukurydzę, jest ponadwymiarowy jaź, na białe podchody. Niedługo drugi jaź na mojej kukurydzy się przejechał, też ładnie wymiarowy, tak na oko 0,5 kg. Na białe ciągle podchody. Krzysztof na kanapkę popisuje się ładną płocią. Na moje białe kuszą się krąpie, może 5, 6 szt. ( patelniaki ) Mam dobre brania na kukurydzę ale bez zacięcia. Miałem mały haczyk (8), pomyślałem że nie mogę zaciąć bo za mały, zmieniłem na gamakatsu 4 i dwie kukurydze na haczyk. Niestety już po braniach lub haczyk straszył :). Około południa, Krzysztof na kanapkę wyciąga z Wisły jazia 1,3 kg. Jego wyczyn jest uwieczniony na fotce poniżej.
Kategoria: Bez kategorii
Wiatr prawie prosto w twarz
Przyszedł czwartek i wędki w wodzie były o godz. 8:40. Warunki pogodowe troszkę, ale tylko troszkę lepsze niż we wtorek. Ciągle wieje prosto w twarz z siłą podobną do wtorkowego wędkowania, ale troszeczkę cieplej, 8C z rana za oknem. Wisła leciutko opada (218 cm. wtorek 225cm.). Napiszę króciutko, bez rewelacji. Na 4 wędki ( 2 moje, 2 Krzysztofa) były trzy brania i trzy krąpie wielkości małej dłoni. Około południa byliśmy już tak dokładnie przewiani że z nieukrywaną satysfakcją ogłosiliśmy powrót. Poniżej moje stanowisko.
Coś w wodzie piszczy !
No i chociaż jeszcze wiało sobie całkiem ładnie, razem z Krzysztofem przed 9 rano byliśmy nad Wisłą. Wiatr może mniejszy niż wczoraj, ale za to zimniejszy, o 7 rano był tylko 1 Celsjusz za oknem. Na skarpie wiatr oczywiście prosto w twarz wcale nie zniechęcał do wędkowania. Na haczyki poszły białe, czerwone i kanapki. Pierwsze branie na mojej wędce, może z 10 minut po zarzuceniu zestawu. Podszedł leszcz taki ponad 1/2 kg. Później jeszcze jedno branie i wyciągnięta z wody płoć. U Krzysztofa spokojnie, tylko jakieś sporadyczne puknięcia. Cierpliwość jednak nagrodziła i jak ja pochrapywałem po jedzeniu Krzysztof wyjął z wody leszcza dokładnie 1,77 kg. Piękna sztuka na rozpoczęcie sezonu. Jest wtorek, umawiamy się na czwartek. Brania tylko na białe.
Na foto Krzysztof w skupieniu czeka na rybę.
Pierwsze ryby w 2015
No i poszło, wędkowanie właściwie bez przygotowania, tak na zachciało mi się i już. Czerwone miałem, podjechałem po białe i nad Wisłę. Wszedłem na wał i o qrde, mało mnie nie zwiało. Ale co tam jakiś wiatr dla napaleńca. Na skarpie troszkę mniej wieje, ale prosto w twarz. Mocne wyzwanie, ale nie takie kasy się pruło. 9:30 wędki w wodzie jedna białe druga czerwona 2. Po 10 minutach pierwsze puknięcie i na haczyku pierwszy krąp 1/2 kg, później coś mniejszego ale też krąpiowate i jedna płoteczka. Przed 11 wiatr się spotęgował 4-ro, a może 5-cio krotnie, deszcz, jakaś nawałnica przyszła. Ledwie utrzymałem parasol i zacinający deszcz. Trwało to może ze 20 minut, a w tym czasie branie. Nie wyszedłem spod parasola, ale krąp 1/2 kg. poczekał na mnie. Po przejściu nawałnicy pakowanie. Jestem zadowolony. Jak nie będzie wiało to jutro będzie powtórka.
Powtórka pierwszego wędkowania
Jako że miałem „full wypas” przynęt z poprzedniego wędkowania a pogoda była super postanowiłem że „pomoczę kije” w Wiśle. Pogoda mnie nie zawiodła, ciepło myślę że 10 C (później jeszcze cieplej), mały wiaterek.
Woda opada, Wisła ma 188 cm. Miejsce Pawła na wprost. Kije w wodzie o 9:00. Co 1/2 godz. zmiana przynęty na haczyku (kukurydza, białe, czerwone, płatki, żółty ser). Zero brań, ani jedna rybka nie machnęła ogonem przy haczyku . O 13 zjazd z wędkowania. Ale żeby nie było smutno dodam sobie do wpisu brzanę którą Paweł wyciągnął w zeszłym roku. Nie pamiętam czy to było 2 czy 3 kg